Brytyjczycy chcą nastraszyć Unię. Raczej im się to nie uda

Press quote (Wiadomosci)
Agata Gostyńska-Jakubowska
29 July 2019

Jak zauważa w rozmowie z WP Agata Gostyńska z Centre for European Reform w Brukseli, brytyjskie podejście ma nawet głębsze korzenie. Grożenie wetem i odejściem od stołu było częstą - i na ogół skuteczną - zagrywką Londynu na unijnym forum. Zdaniem ekspertki, tym razem strategia nie zakończy się sukcesem.

- Mam wrażenie, że Brytyjczycy podchodzą do tych negocjacji tak, jak podchodzili kiedyś w "normalnych" rozmowach w Radzie. Ale tu stawka jest znacznie większa, a zachowanie Borisa Johnsona przypomina zwykły szantaż. Trudno sobie wyobrazić sytuację, w której pod jego presją Unia zaoferuje Wielkiej Brytanii ustępstwa.

Tak jak przez ostatnie półtora roku, głównym punktem niezgody jest tzw. mechanizm "backstopu", który gwarantuje, że Irlandii nie podzieli fizyczna granica pomiędzy północną i południową częścią wyspy. Wielka Brytania domaga się usunięcia mechanizmu; Unia nie ma zamiaru tego robić, solidaryzując się w tej kwestii z irlandzkim rządem.

...

Ale jest jeden szkopuł. Aby uniknąć twardego wyjścia z UE, Londyn musi poprosić Brukselę o przedłużenie negocjacji. A zrobić to może tylko premier rządu.

- To obecnie bardzo gorąco dyskutowany scenariusz w Brukseli. A ponieważ Wielka Brytania nie ma pisemnej konstytucji, nie ma też pewności, jakie będą konsekwencje wotum nieufności. Większość konstytucjonalistów jest zdania, że po przegraniu głosowania o wotum premier będzie miał obowiązek złożenia wniosku o przedłużenie rozmów. Ale część komentatorów jest przeciwnego zdania - tłumaczy Gostyńska.

 
 

Także wybory nie gwarantują wyjścia z sytuacji. Brexit spowodował ogromne przetasowania na brytyjskiej scenie politycznej; sondaże pokazują, że na wynik w okolicach 20 proc. szansę mają aż cztery partie. A to w brytyjskim systemie, opartym o jednomandatowe okręgi wyborcze, przepis na chaos i rząd mniejszościowy.

- Wszystko wskazuje na to, że czeka nas ciekawa jesień - podsumowuje Gostyńska.